roadtrip w Nowej Zelandii

Roadtrip w Nowej Zelandii – Informacje praktyczne

Dlaczego roadtrip?

Naszym zdaniem roadtrip to najlepszy sposób na podróżowanie po Nowej Zelandii. Daję Wam wolność i niezależność, pozwala zaoszczędzić czas i odwiedzić jak najwięcej pięknych miejsc, których tam nie brakuje. Docenicie też to, że zapewnia schronienie w przypadku kapryśnej pogody (a to niestety zdarza się dość często). Możecie sobie nawet zrobić z niego domek na kółkach. Podróżowanie samochodem wcale nie jest fanaberią i nie musi oznaczać wyższych kosztów. Jeżeli zależy Wam na oszczędnościach, poszukajcie towarzyszy podróży.

 

Skąd wziąć samochód?

Jeżeli Wasza podróż ma trwać przynajmniej 6 tygodni, najlepszym rozwiązaniem będzie kupno samochodu. Choć początkowo może Was taka wizja trochę przytłaczać – w końcu trzeba wyłożyć więcej kasy no i dochodzi sporo formalności – naprawdę warto zaryzykować. Jest duża szansa, że sprzedacie samochód w podobnej cenie na koniec podróży. My na Południowej Wyspie byliśmy trochę za krótko – miesiąc i stwierdziliśmy, najlepszym rozwiązaniem będzie dla nas wynajem.

 

Jeżeli szukacie wypożyczalni, możemy szczerze polecić http://www.nzrentacar.co.nz/ . W swojej ofercie mają kategorię samochodów Cheap & Cheerful skierowaną do budżetowego podróżnika. Są to trochę starsze, bardziej zniszczone samochody – dla nas tym lepiej, bo nie musieliśmy się stresować zadrapaniami. My dostaliśmy Subaru Legacy, który trochę oberwał w trakcie gradobicia, ale mechanicznie nie można mu było nic zarzucić i podczas podróży spisywał się super. W sezonie płaciliśmy za dzień 30 NZD (ok. 21 USD). Podróżowaliśmy po wyspie we czwórkę z dwójką znajomych, także ten koszt nam się ładnie rozłożył. Inną, popularną wypożyczalnią wartą sprawdzenia jest JUCY – też mają w swojej ofercie kategorię El Cheapo.

 

Jaki samochód wybrać?

Wiele osób w Nowej Zelandii decyduje się wypożyczyć kampera. Z pewnością może to być bardziej wygodna opcja (ale osobiście nie jesteśmy jej fanami). My jednak nawet się nad nią nie zastanawialiśmy. Przede wszystkim ze względu na koszty – w tym przypadku będą znacznie wyższe. Do tego dochodzą jeszcze kwestie ubezpieczenia – na Południowej Wyspie sporo jest malowniczych, szutrowych dróg. Wypożyczalnia może sobie w warunkach umowy zastrzec, że nie możecie na nie wjeżdżać. Koniecznie to sprawdźcie.

 

Możecie skorzystać też z popularnych relokacji. Firmy wypożyczające samochody oferują czasem wynajem kampera za przysłowiowego dolara za przewiezienie go z jednego miasta do drugiego w określonym czasie. Sporo jest ofert, które uwzględniają przejazd z jednej wyspy na drugą (warto wtedy sprawdzić, kto płaci za prom). Gdzie tkwi haczyk? Zazwyczaj czas Was goni i na pewno nie zdążycie zobaczyć wszystkich interesujących miejsc na trasie. Relokacje zatem lepiej potraktować jako tani sposób na przemieszczenie się z jednego miasta do drugiego niż jako sposób na podróżowanie po Nowej Zelandii. Gdzie szukać ofert? Większość dużych wypożyczalni ma na swojej stronie specjalną zakładkę dotyczącą relokacji. Warto sprawdzać też portale: https://www.transfercar.co.nz/search i https://www.imoova.com/imoova/relocations?region_id=2 .

 

Gdzie spać?

Kempingowanie to bardzo ważny element podróży po Nowej Zelandii/ Wielu osobom przed wyjazdem wydaje się, że zaparkować na noc można sobie dosłownie wszędzie – w końcu dzicz, natura i kogo to obchodzi. Niestety, rzeczywistość wygląda trochę inaczej. Nowozelandczycy bardzo dbają o przyrodę i nie do końca im się podobają tabuny backpackersów, którzy śpią gdzieś po krzakach. Za nocowanie w niedozwolonym miejscu można słono zapłacić, także lepiej to zawsze dokładnie sprawdzić.

Dobra wiadomość jest taka, że na Południowej Wyspie spokojnie znajdziecie darmowe kempingi. Część z nich przeznaczona jest jednak jedynie dla tzw. self-contained vehicles, czyli takich, które mają przenośną toaletę. Samochody, które spełniają te wymogi, mają na tylnej szybie specjalną nalepkę. Można sobie dyskutować, że czasami te regulacje są trochę absurdalne, bo na przykład w danym miejscu jest toaleta i przecież w takim wypadku nikt nie będzie korzystał z tej swojej samochodowej. No cóż… Tak to sobie Kiwi wymyślili. Ich kraj i nie chyba nie ma co się z tym spierać.

 

Jak szukać kempingów?

Przy wyszukiwaniu noclegów pomogą Wam 2 aplikacje: Campermate i Wikicamps. Ta pierwsza jest darmowa i szczególnie polecana, bo tworzona jest przy współpracy z regionalnymi władzami. My korzystaliśmy z obu i bardzo dobrze się uzupełniały. Dodatkowo pomogą też znaleźć prysznic, wodę pitną, wi-fi czy fajny szlak.

W trakcie naszego miesiąca na Południowej Wyspie korzystaliśmy jedynie z bezpłatnych miejscówek. Czasami musieliśmy nadłożyć trochę kilometrów, ale podróżując w 4 osoby, takie rozwiązanie zdecydowanie bardziej się nam opłacało. Jeżeli bylibyśmy sami, pewnie od czasu do czasu zatrzymalibyśmy się gdzieś za 8 NZD za osobę.

 

Wśród naszych kempingów trafiły nam się takie wyjątkowo malownicze (np. Arthur Pass, nad jeziorem Ohau czy wybrzeże Anatori), gdzie można spędzić kilka dni i zachwycać się pięknem przyrody. Jednak większość darmowych miejscówek (szczególnie przy większych miastach) to takie ogromne spędy, gdzie trzeba walczyć o kawałek miejsca. Zdarzają się też parkingi z kawałkiem trawy na namioty. Raczej nikt nie określi takich miejsc jako urocze. My jednak wychodzimy z założenia, że skoro możemy się gdzieś przespać za darmo, to nie powinniśmy narzekać.

W dwóch miejscach zdarzyła nam się prośba o donację za możliwość kempingowania – w jednym było to co łaska, w drugim zawrotne 5 NZD za samochód (a na miejscu był ciepły, nielimitowany prysznic, także naprawdę z przyjemnością wrzuciliśmy tę kasę do puszki). Taki system działa też na wielu płatnych kempingach – to tak zwane „honesty box”. Czasami pojawi się ktoś, kto sprawdza, czy wszyscy zapłacili, innym razem to jedynie kwestia Twojego sumienia. Niestety, niektórym turystom zdarza się tego zaufania nadużywać.

 

Niezbędny sprzęt

Nawet jeśli wybieracie się do Nowej Zelandii na kilka tygodni warto zainwestować w najprostszą kuchenkę na gaz – kupicie ją spokojnie w sklepie Kmart (np. w Christchurch) za 25 NZD. Do tego patelnia i garnek, kilka talerzy i sztućce. Wszystko to możecie spróbować sprzedać pod koniec wyjazdu innym podróżującym (np. na którymś z kempingów – polecamy).

Jedzenie w knajpach jest drogie i zdecydowanie lepiej przygotowywać je samemu – zaoszczędzicie w ten sposób sporo pieniędzy. W niektórych parkach znajdziecie też elektryczne płyty BBQ, z których możecie skorzystać. My smażyliśmy na nich nawet placuszki z kukurydzy i hamburgery!

 

 

Bardzo przydała nam się też puszka – przetwornik prądu 12 V na 220 V, którą przywieźliśmy jeszcze z Australii. Dzięki niej mogliśmy podczas jazdy ładować laptopa lub baterie do aparatu. Dodatkowo ma jedno wyjście USB, więc można ładować dwa urządzenia jednocześnie.

 

Tankowanie

Benzyna w Nowej Zelandii (a przynajmniej na Południowej Wyspie) jest dość droga – ok. 2 NZD za litr. W niektórych miejscach jest ciut taniej, w innych trochę drożej, ale nie są to duże różnice. Naszą ulubioną stacją był Mobil – zazwyczaj tankując do pełna, dostajesz zniżkę (6-10 centów na litrze). Przy większych zakupach w Pak’n’Save (jeden z najtańszych sklepów spożywczych) dostaniemy często kupony zniżkowe na benzynę. Trzeba jednak uważać, bo zazwyczaj są do wykorzystania jedynie na konkretnych stacjach.

 

Zakupy i gotowanie

Gotowanie było bardzo ważnym elementem naszej podróży po Nowej Zelandii. Mieliśmy w ekipie prawdziwego Masterchefa, który codziennie przygotowywał nam pyszne i różnorodne posiłki. Tak jak już wspominaliśmy wcześniej warto zainwestować w prostą kuchenkę na gaz. Ciepłe posiłki przy nowozelandzkiej, kapryśnej pogodzie zdecydowanie poprawiają nastrój.

 

Większe zakupy robiliśmy przede wszystkim w sklepie Pak’n’Save. Dobre ceny maja też Countdown i New World (ale najpierw trzeba poprosić o zniżkową kartę). Na zakupy zazwyczaj schodziło nam trochę czasu – czasem można wyszukać całkiem fajne promocje, znaleźć produkty, którym kończy się data ważności itp. W mniejszych miasteczkach króluje sklep Four Square, gdzie ceny mogą przyprawić o zawał serca, także lepiej kupować w dużych sklepach na zapas.

Zazwyczaj kupowaliśmy jajka lub owsiankę plus jakieś dodatki na śniadanie, chleb na kanapki (czasem jedzenie trzeba robić w samochodzie, bo na zewnątrz leje lub wiatr urywa głowę), ryż i makaron, sporo warzyw w puszkach (pomidory, kukurydza, ciecierzyca itp.), puszki tuńczyka itp. Czasami też tortille do zawijania w wrapy.

Trochę nam oczywiście brakowało świeżych owoców i warzyw. Zazwyczaj ich wybór ograniczał się u nas do awokado, marchewki i pomidora. Warto jednak czasami zjechać do przydrożnych punktów z owocami i warzywami – też czasem mają różne promocje.

 

Jak planować trasę?

Naszą trasę zaplanowaliśmy w taki sposób, że najpierw znaleźliśmy miejsca, które nam się podobają i potem zaznaczyliśmy je na mapie. Już w trasie dodawaliśmy miejscówki, o których ktoś nam powiedział lub znaleźliśmy je na Wikicampie. Zrobiliśmy pętlę od Christchurch, zjeżdżając na południe i potem przez zachodnie wybrzeże aż do Nelson i Picton. Koniecznie trzeba też zjechać na Arthur Pass!

 

Sporo chodziliśmy po górach, także trasę planowaliśmy tak, żeby przejść jak najwięcej fajnych, jednodniowych szlaków (nasze ulubione opisaliśmy TUTAJ)

Jakie miejscówki polecamy? Urzekły nas jeziora o niesamowitym kolorze wody takie jak: Pukaki, Tekapo, Hawea i trochę mniej znane Ohau. Koniecznie Fiordland – Te Anau i Milford Sound. Górskie szlaki w Arthur Pass i w okolicach Mount Cook. Bardzo podobało nam się północne wybrzeże – nawet nie słynny Abel Tasman, ale wietrzna plaża Wharariki, przylądek Cape Farewell i odludne, ale spektakularne wybrzeże Anatori i Marlborouh Sound. Mniejsze wrażenie zrobiło na nas zachodnie wybrzeże i lodowce, które niestety z każdym rokiem prezentują się mniej okazale.

 

Jak oszczędzać?

Nasze wydatki ograniczały się właściwie do zakupów i tankowanie, także staraliśmy się robić te dwie rzeczy z głową. W dużych sklepach często można znaleźć promocje, a wiele stacji oferuje zniżki, jeśli tankujesz więcej litrów paliwa.

Jest wiele miejsc, gdzie można uzupełnić wodę pitną. Większość z nich jest zaznaczona na aplikacjach Wikicamps i Campermate.

Publiczne prysznice rzadko mają podział na damski i męski i zazwyczaj spokojnie można wejść w 2 osoby i wykąpać się razem.

 

Na co uważać?

Największą zmorą podróżowania po Nowej Zeladii są muszki piaskowe – sand flies. Są niewielkie i niepozorne, ale żrą jak opętane. Wyjątkowe paskudztwo. Potrafią popsuć najbardziej uroczą miejscówkę. Trzeba bardzo uważać, żeby nie wpuścić ich do namiotu lub samochodu, bo wtedy albo macie noc z głowy, albo obudzicie się pożarci i opuchnięci.

Warto też pilnować pogody, która potrafi być naprawdę kapryśna. My po kilku pierwszych, słonecznych dniach o tym zapomnieliśmy, jednak potem pokarało nas solidną ulewą. Ku naszemu zdziwieniu prognoza pogody zazwyczaj nam się sprawdzała, także zawsze szukaliśmy okienek na trekkingi.

 

Dzienny budżet

Podróżować po Nowej Zelandii można zarówno za kilka (autostopem) jak i sto dolarów dziennie na osobę. Najważniejsze to znaleźć taki sposób, który będzie Wam odpowiadał. Przy naszym trybie podróżowania (wypożyczenie samochodu na 4 osoby, 6500 km trasy, bezpłatne kempingi, samodzielnie przygotowywane posiłki i sporo wina) wyszło nam 42 USD dziennie na naszą dwójkę i jesteśmy całkiem zadowoleni z tego wyniku. Spodziewaliśmy się, że będzie gorzej.

 

Internet

Jeżeli planujecie kupić lokalną kartę SIM najlepszym rozwiązaniem będzie Spark, który w wielu miejscach ma specjalne budki WIFI. My o tym nie wiedzieliśmy i kupiliśmy sobie Vodafone, bo teoretycznie miał trochę lepszą ofertę. Trzeba mu jednak przyznać, że działał całkiem nieźle.

 

 

W prawie każdym mieście znajdziecie bibliotekę, gdzie przynajmniej przez kilka godzin można sobie korzystać z WIFI. Niektóre miasta mają też bezpłatne sieci, ale nie działają zbyt dobrze. Do tego dochodzi McDonald’s i inne fastfoody. Przejrzeć pocztę i Facebooka można tez w niektórych sklepach New World i Pak’n’Save.

 

Chcesz się dowiedzieć więcej o Nowej Zelandii? Zajrzyj tutaj:

Dlaczego pokochaliśmy południową wyspę Nowej Zelandii?

Nasze ulubione trekkingi w Nowej Zelandii

 

Post został przygotowany w  ramach współpracy z firmą

 

Post został przygotowany na laptopie marki

Brak komentarzy

Skomentuj