Bangkok – nasze wrota do Azji

Co warto zobaczyć w Bangkoku

O Bangkoku napisano już właściwie wszystko. A jednocześnie wymyka się wszelkim kategoriom, nie da się go włożyć w żadne ramy. Powiedzieć o nim, że to miasto kontrastów, o wielu obliczach to nic więcej jak powtórzyć wyświechtany banał. Jak zatem ująć w słowa tę kakofonię dźwięków i mnogość barw atakującą z każdego zaułka? To fascynująca, kolorowa metropolia, ale jej intensywność czasem jest przytłaczająca. Duchowość miesza się tu z rynsztokiem. Niezliczona ilość świątyń pachnących kadzidłem i tyle samo pokus czyhających na rozświetlonych neonami ulicach.

 

To takie miejsce, gdzie masz wrażenie, że możesz wszystko. Spotykasz ludzi z całego świata, próbujesz egzotycznego jedzenia za grosze, popijasz drinkiem z wiaderka, możesz sobie zrobić masaż, tatuaż, nowe dokumenty. A przy okazji zaplanujesz kolejne dni podróży. Bangkok to miasto przyjazne turystom, w końcu każdego dnia przyjmuje ich tłumy. Dla wielu osób to wrota do Azji – pierwsze spotkanie z nowym kontynentem. Można spędzić tu wiele dni i wciąż jest coś nowego do okrycia. Wystarczy przejść kilka ulic dalej.

My spędziliśmy w Bangkoku kilka intensywnych dni, chłonąc miasto. W wolnych chwilach szukaliśmy wytchnienia od upałów i tłumów. Nieustająco też rozglądaliśmy się za kolejnymi miejscami, gdzie można spróbować nowych smaków. Co podobało nam się najbardziej i co polecamy?

Tramwaje wodne

Transport rzeczny w Bangkoku jest bardzo dobrze rozwinięty i stanowi świetną alternatywę dla zakorkowanych ulic. Łodzie kursują często, są tanie i oferują przyjemne orzeźwienie. A dodatkowo to doskonałe miejsce do obserwacji miasta i jego mieszkańców. Bilety najlepiej kupić już na pokładzie, kosztują ok 12-19 bahtów. Na wielu przystaniach będą Was pewnie zaczepiać, żebyście kupili je wcześniej, często po wyższej cenie. Jest też coś takiego jak całodzienny bilet turystyczny (bodajże 150 bahtów), ale trudno mi sobie wyobrazić, żeby się taka opcja opłacała. Trzeba by chyba wstać na pierwszy kurs i wrócić z ostatnim 🙂

 

 

 

Chinatown wieczorem

Chińska dzielnica wita charakterystycznymi czerwonymi lampionami i barwnymi neonami. Jest gwarnie i kolorowo. Dookoła mnóstwo sklepików, w których można kupić dosłownie wszystko. Wieczorami główna ulica Yaorawat rozbłyska tysiącem świateł. Powoli zmienia się w wielką jadłodajnię. Pojawiają się kolejne stoiska: przy jednym kupisz świeży sok z granatów, przy kolejnym grillowanego kalmara, a na zakończenie jeden z oryginalnych chińskich deserów. Warto też zagłębić się w jedną z bocznych uliczek.

W jednej z nich spotkaliśmy Króla Woka. Jego królestwo to zaledwie kilka metrów kwadratowych wypełnionych smakowitymi owocami morza, świeżymi warzywami i ziołami. Do tego parę stolików, do których codziennie ustawia się spora kolejka. Pokrojone składniki trafiają na rozgrzanego woka. Buchają płomienie, błyskają aparaty. Prawdziwy kulinarny show. Jest na co popatrzeć, a do tego smakuje znakomicie. Koniecznie odwiedźcie Faikeaw Yaowarat, polecamy!

 

Lumpini Park

Lumpini Park to zielona oaza w sercu miasta. Park jest ładny i zadbany. To dobre miejsce, żeby odpocząć od turystycznego zgiełku Bangkoku oraz popatrzeć jak światła wieżowców odbijają się w jeziorze. Późnym popołudniem jest tu masa biegaczy, można też się wtopić w tłum i poćwiczyć skoczne układy w sporej grupie.

 

Grand Palace i Wat Pho

Pomimo tłumów i upałów niesprzyjających zwiedzaniu,  Wielki Pałac Królewski zrobił na nas duże wrażenie. To ogromny kompleks budynków królewskich i świątyń. W pewnym momencie wydaje się, że nie mają końca. Można tu zachwycić się tradycyjną architekturą i ogromnym bogactwem detali. Złoto połyskuje w słońcu, momentami wręcz oślepia.  Misterne mozaiki mienią się licznymi kolorami. Brzęczą dzwoneczki poruszane wiatrem. Byłoby całkiem magicznie, gdyby nie chmary turystów. Na pewno warto tu przyjść. Chociażby żeby zobaczyć Szmaragdowego Buddę. Bilety kosztują 500 bahtów i na spokojne zwiedzanie dobrze zarezerwować ok. 2h. Należy pamiętać o odpowiednim ubiorze. W razie czego można odpowiednie rzeczy wypożyczyć (i zostawić w depozycie 200 bahtów), ale nie są specjalnie przewiewne i nikt nie ręczy za ich świeżość.

Kolejne miejsce, które na pewno trzeba zobaczyć to Wat Pho, czyli słynna świątynia leżącego Buddy. To jeden z największych i najstarszych kompleksów w Bangkoku. Mieszczą się tu także piękne ogrody, zakon buddyjski i szkoła masażu. Wstęp to 100 bahtów.

 

Targi

Bangkok to miasto, w którym można kupić chyba wszystko. Na każdym rogu rozstawione są stoiska – niektóre z nich zawalone tandetą, na innych można znaleźć prawdziwe perełki. W całym mieście funkcjonują liczne targi – jedzeniowe, z ciuchami, elektronika, kwiatami… Najsłynniejszym z nich jest Chatuchak, gdzie znaleźć można chyba wszystko. Szczególnym miejscem w tej barwnej wyliczance jest Targ Amuletów, który można odwiedzić w drodze do Królewskiego Pałacu, wysiadając na przystani. Spotkamy tu starszych i młodszych mieszkańców miasta wypatrujących talizmanów, figurek, medalików. Można natknąć się też na artystę przy pracy.

 

Muay Thai

Narodowy sport Tajlandii i jedna z najpopularniejszych azjatyckich sztuk walki.  Niektórzy zarzucają, że jest zbyt brutalny. Prawie można powiedzieć, że wszystkie chwyty są tu dozwolone: uderzenia pięścią, łokciem, kopnięcia. Starcia zawodników są dynamiczne i efektowne. Boks tajski to jednak coś więcej niż siła uderzeń. To wiele lat tradycji, rytuały i filozofia. Każdy zawodnik walczy z myślą, że musi dać z siebie wszystko. Nawet jeśli nie interesują Cię sztuki walki, warto jest przyjrzeć się chociaż atmosferze rozgrywek. Tajowie reagują z dużą żywiołowością. Do tego do ostatniej sekundy prowadzone są zakłady. Emocji nie brakuje!

Gdzie się zatrzymać w Bangkoku?

To miasto, w którym zawsze jest wielu turystów – miejsc noclegowych też nie brakuje. Wiele osób decyduje się na nocleg przy najsłynniejszej backpackerskiej ulicy świata Khao San Road. Tam znaleźć można wiele hoteli i hosteli, ale też dzikie tłumy, głośną muzykę, gwar i harmider. Jeśli to nie do końca Wasze klimaty, polecamy okolice Samsen Road i jej boczne uliczki nazywane Samsen Soi. Jest tu wiele opcji noclegowych w cenach od 300 bahtów za prywatny pokój z łazienką i klimatyzacją, do tego mnóstwo klimatycznych restauracji, garkuchni, kogutów łażących po ulicach.

 

Chcesz się dowiedzieć więcej o Tajlandii? Zajrzyj tutaj:

Tajlandzka plaża Railay – mekka wspinaczy

Najstarszy las deszczowy na świecie? Park Narodowy Khao Sok

 

Post został przygotowany na laptopie marki

 

Brak komentarzy

Sorry, the comment form is closed at this time.